"Nie mam żadnych szczególnych uzdolnień. Cechuje mnie tylko niepohamowana ciekawość. " Albert Einstein









czwartek, 27 lutego 2014

mrau :)

Witajcie,
kontynuując koci temat z poprzedniego postu pokażę Wam jakie torebki uszyłam, khm..., w listopadzie zeszłego roku :) Zdjęcia nabrały mocy urzędowej, więc już mogę je tutaj zamieścić.
Torebki te uszyłam z tkaniny w panterkę, chociaż to nie moja stylistyczna bajka, te po uszyciu mi się spodobały :)

Pierwsza udaje kopertówkę :)


ten guzik to atrapa :)


Druga zaś udaje prezent:


a na środku kokardy koronkowy kwiatek:


Ciekawa jestem co o nich sądzicie i czy lubicie "panterkowe" dodatki. Napiszcie!

Dobrej nocki życzę Nocny Markom, a miłego Tłustego Czwartku (huraa!!!) wszystkim
Ania


czwartek, 20 lutego 2014

koteczka

Witajcie,
wiele razy patrzyłam na cuda jakie tworzy Tatiana Conne na swoim blogu. Patrzyłam, patrzyłam, patrzyłam... Miałam ochotę uszyć podobną, ale bałam się, że zbyt długo patrzyłam i po jej uszyciu okaże się, że jest marną podróbką, że wygląda jak bardzo nieudana kopia oryginału... Myślałam o czymś podobnym, ale jednak zupełnie innym i pomysł nasunęły mi dziewczyny z bloga Addicted to crafts - ogłosiły kocie wyzwanie. I dzięki nim właśnie powstały kocie, które zostało nazwane przez mojego Kubuśka Elizą :) Pierwsza właścicielka imienia - przyjaciółka Kubuśka wyraziła na to zgodę, wszystko załatwione :)

Przedstawiam Elizę Kocicę:










Co prawda nie łądnie zaglądać dziewczynie pod kieckę, ale co tam... :)



Oczywiście jak przystało na rasowego kota ma ogon na swoim miejscu :)



Po takiej prezentacji chcę oficjalnie Elizę zgłosić do kociego wyzwania addicted to crafts:


Życzę Wam dobrej nocki
Ania


niedziela, 16 lutego 2014

kapcie!

Witajcie,
ostatnio obiecałam, że pokażę co wymodziłam z resztek, które mi zostały po uszyciu spodni z tego posta, więc się chwalę :)

Nigdy nie chodziłam w kapciach, nie lubię ich, nie wygodnie mi w nich i w ogóle... NIE! Rolę kapci pełniły skarpetki, ale od kilku dni MOJE kapcie są na MOICH stopach i jest suuuper :) Uszyłam je z wykroju, o który można się potknąć w internecie w wielu miejscach, więc nie będę wrzucać linka. Na wielu stronach jest też objaśnienie jak je wykonać. Jeżeli tak jak ja nie znosiłyście do tej pory kapci - spróbujcie uszyć je sobie same :) Może zmienicie zdanie, tak jak ja...?

Moje są wykonane z zewnątrz z materiału ze szlafroka (który dostałam jakiś czas temu i do którego całe szczęście nie udało mi się dorosnąć :)), z którego już popełniłam sowę - o tutaj ją pokazuję, a środek jest wykonany z szarej, milutkiej, ciepłej dresówki. Podeszwę zrobiłam z filcu grafitowego - 7mm. I to jest jedyna ich maleńka wada - trochę się ślizgają... Ale... nobody nothing is perfect :)

A oto moje zadowolone stopy w kapciach:



Brzeg przestebnowałam - chciałam, żeby było widać szary kolor:


i mały kobiecy akcencik :)



Kapci nie uszyłam tak po prostu, potrzebowałam ich, bo w przyszłym tygodniu wybieram się do szpitala. Będę miała usuwane żylaki. Trzymajcie kciuki, żeby lekarz nie pomylił kończyn :)

Miłej, słonecznej niedzieli życzę
Ania

Ps. zapomniałam... oprócz jednego powodu do radości, że w końcu pozbędę się tego cho....wa z nogi, mam jeszcze jedną radochę... kupiłam sobie maszynę! Singer 4423. Jeszcze jej nie popsułam, chociaż testowałam wszystko dokładnie :) Tym z Was, które pomagały mi podjąć decyzję na fb serdecznie dziękuję (a tak poza tym zapraszam na swój profil :) o tutaj :)

środa, 12 lutego 2014

kubusiowe spodnie

Witajcie,
obiecałam dać odpocząć od moich marynistycznych tworów, więc spełniam obietnicę (choć zrobione zdjęcia kuszą bardzo...).
Nasz Kubuś jest dumnym zerówkowiczem. My również jesteśmy dumni - z niego :) Tylko czasem włos się na głowie jeży, że kolejne spodnie są już na kolanach poprzecierane... Zużycie dolnych części garderoby jest zupełnie niewspółmierne ze zużyciem górnych części. Pewnie nic w tym wyjątkowego... Ale ambicja matki szyjącej różności, zaczęła napędzać głowę do myślenia nad uszyciem spodni. Moja własna mama, która kiedyś przypatrywała się swojej siostrze - krawcowej, wybijała pomysł z głowy, bo podobno (!) nie jest łatwe uszycie spodni. Ale dla mnie ma być trudne uszycie dziecięcych spodni dresowych? Jak to, ja nie uszyję?! Torbę z filcu uszyję, a spodni dresowych nie?! Phi! No i się zawzięłam...
Wykroju nie miałam, nawet go nie szukałam, Stwierdziłam, że przecież można odrysować te spodnie, w których teraz Kubusiek chodzi i wykrój będzie gotowy. I tak zrobiłam. Potem oczywiście skroiłam materiał. Potem cieszyłam się, że wszystko wstępnie mi do siebie pasuje. Potem zszyłam i znów się ucieszyłam, bo jednak wszystko pasowało. Wciągnęłam gumki w nogawki, w pas. Poprosiłam Kubę, żeby się ubrał i... I z lekka mnie przytkało, że coś tak masakrycznie niezgrabnego było finalnym efektem mojej produkcji... Oczom nie mogłam uwierzyć. Spodnie sprułam i z pokorą zaczęłam je zszywać w trochę inny sposób. Po drugiej przymiarce znowu sprułam i zszyłam trzeci raz.... Ten był całe szczęście ostatni. Okazało się, że do trzech razy sztuka :)
Spodnie nie są idealne, ale wyglądają jak spodnie (to najważniejsze :). Teraz wiem na co trzeba zwracać największą uwagę, co robiłam źle i oczywiście będę próbować dalej :)
Kubuś został szczęśliwym posiadaczem nowych spodni, w których nawet puszczę go "do ludzi" :)

A teraz sesja zdjęciowa:

początki... z pewną dozą nieśmiałości...



a później jak rasowy celebryta na ściance :) (miny i zez kombinowane kilka razy):




a na koniec tyły:



Z tego co mi zostało ze skrojenia spodni coś jeszcze powstanie - tym razem dla mnie. Ale to już w następnym poście :)

Dobrej nocki
Ania

niedziela, 9 lutego 2014

metamorfoza szafki

Dzień dobry,
dziś ciąg dalszy zmian w kubusiowym pokoju. Dużym przedsięwzięciem było przemalowanie szafki z sześcioma skrzynkami pełnymi skarbów wszelakich. Żałuję, że nie sfotografowałam szafki przed, efekt zmiany byłby bardziej widoczny. Musicie uwierzyć na słowo - szafka/półka była w kolorze "rozbełtanego" jajka, a przemalowane na biało skrzynki w czerwieni, żółci i zieleni w dwóch odcieniach. Dwóm skrzynkom się upiekło, zostały w fabrycznym niebieskim :) Teraz szafka prezentuje się tak:


Ja do tej pory nie wyrosłam z wczesno-dziecięcego tworzenia i moimi wyżynami malarskimi są głowonogi... W związku z tym bałam się, że pędzelek nie będzie się chciał mnie słuchać i będzie brzydko malował, więc musiałam wybrać inny, łatwiejszy sposób namalowania obrazków. Wybrałam markery. Ołówkiem naszkicowałam to co miało być namalowane i z duszą na ramieniu wzięłam do ręki flamastry... Obrazki zdecydowanie nie są idealne, ale wyszło ok, dla mnie nawet bardzo ok :) To pierwsze moje w miarę udane malarskie dzieło :) No może latarnię muszę dopracować, bo im bardziej prostowałam jej ściany, tym bardziej się one krzywiły, ale to tylko jej wina! :)






Następne metamorfozy będą bardziej udane, bo przecież najłatwiej uczyć się na swoich błędach... :) 
Najważniejsze jednak jest to, że Kubuś zadowolony, uśmiech na jego buzi powoduje, że nawet koślawa latarnia się prostuje :)

Miłej niedzieli 
Ania



sobota, 8 lutego 2014

Ahoj!

Witajcie,
dziś kolejny gadżet do pokoju Kubusia. Własnoręcznie wykonane koło ratunkowe:



Co prawda nie da się go używać w celach ratowniczych, ale oko cieszy :) Zrobiłam je ze styropianowego koła, bawełny w białym i ciemno-niebieskim kolorze oraz linki o grubości ok 1cm. Wyszło fajnie jestem zadowolona z wyniku końcowego. Teraz jeszcze trzeba znaleźć miejsce na ścianie :)

Miłego dnia
Ania


czwartek, 6 lutego 2014

ARRRR!!!!

Witajcie,
znowu mnie wciągnęła proza życia i nie pozwoliła na zbyt dużą ilość przyjemności blogowania... Teraz moje życie będzie się powolutku zmieniać, mam nadzieję, że na lepsze, więc i tutaj mam zamiar więcej bywać.
Pokażę Wam co zdziałałam wczoraj - jedna z wielu rzeczy, które znajdą swoje miejsce w nowym pokoju Kubuśka. Pokój nabierze ostatecznych kształtów, kiedy wiosna zawita i pozwoli na otwarcie okien po malowaniu ścian :) Teraz powstają ozdoby ogólnie nazywane pierdółkami. A to jedna z nich:



Postaram się jak najszybciej wrzucić to co do tej pory udało mi się zdziałać (różnymi sposobami :)

Życzę Wam miłego wieczoru
Ania